Entry tags:
Życie domowo-rodzinne we włazie
Wbrew pozorom i Obłędowi, Pendolino nadal mknie i staramy się nie zostawiać Nilc samej na placu boju(na torach?XD).
Ten tekst powstał jako odpowiedź na challenge o życiu domowym we włazie i na Nilcowe: Nie chcę nic mówić, ale teraz Twoja kolej... a propos tekstów S/S. Raczej mało w nim jednego i drugiego (chyba nikt nie nazwałby tego nawet pseudoslashem, poza paroma już skrzywionymi umysłami;)), ale coś powstało, to wklejam.
Zaczynam się zastanawiać, kiedy wreszcie napiszę ten miłosny tekst...;)
Dedykuję
le_mru za LostObłęd, SlashObłęd i WŚdSSSiS. Jedyny Prawdziwy i Kanoniczny Pairing górą!
- Tylko mi nie mów, że Jack jest na tyle zdesperowany, że przysłał ciebie, żebyś chronił naszego lokatora przed narwanym Irakijczykiem. – Sayid spojrzał w przelocie na Sawyera, a po chwili odwrócił się z powrotem w stronę zlewu.
- Hoho, widzę jakieś napięcia w raju. Czyżbyś wypadł z elitarnej drużyny doktorka, Al-Dżazira?
- Czy jak nazwę cię Cartoon Network, zejdziesz z docinków telewizyjnych? Wymyśl coś nowego. A co do drużyny… nie wiem, czy zauważyłeś, szeryfie, ale ostatnio nasza wyspowa społeczność rzadko działa razem.
- Czyżby Jack w końcu stwierdził, że za bardzo wywijasz swoją spluwą? Wiesz, najpierw ja, teraz ten… Henry, tak?
- Po co przyszedłeś, Sawyer? – Sayid zakręcił kran i odłożył ostatni talerz na suszarkę. Absurdalność tej sytuacji rozśmieszała go. Palmy, dżungla, plaża – ok. Ale betonowy właz, łazienka, adapter, naczynia… A po niedźwiedziu polarnym już nic miało go nie dziwić...
Na dodatek teraz jeszcze Sawyer przychodzi do kuchni popatrzeć, jak on zmywa.
– Chcesz czegoś ode mnie?
- Wpadłem wziąć prysznic. Jedna z tych przyjemności od Matki Cywilizacji, za którymi tęskniłem najbardziej. Czy chcę czegoś? Ktoś mógłby mi umyć plecy… - zawiesił głos i spojrzał na drugiego mężczyznę, który właśnie wycierał ręce w spodnie. – Ale to chyba nie jesteś ty, Ali.
- Raczej nie ja – zgodził się Sayid.
Nie czekając na odpowiedź, przeszedł do salonu. Kiedy usłyszał szum płynącej wody, pomyślał, że Sawyer jest strasznie pokręcony – z jednej strony chęć odpychania wszystkich wokół, z drugiej – ta szczeniacka przyjemność w dwuznaczności, w wyzwaniu, w balansowaniu na granicy wszystkiego i ze wszystkimi. W rywalizacji.
Rozsiadł się wygodnie, stopy opierając na fotelu naprzeciwko. Zamknął oczy i wsłuchując się w szum wody i śpiew (na szczęście niezbyt głośny) Sawyera, zasnął.
***
Oo tak, prysznic był tym, czego mu było trzeba. Strugi wody spływały po jego ciele, a on podśpiewywał starą piosenkę Pink Floydów. Chyba zacznie częściej odwiedzać bunkier, nawet jeśli byłoby to jednoznaczne z częstszym spotykaniem Sayida. Właściwie lubił faceta, ale za nic by się do tego nie przyznał. Podobały mu się te ich niezdefiniowane stosunki, wieczne dyskusje i docinki. Lepiej bawił się tylko przy Kate, ale z nią nie miał takich przejść jak z Omarem. Od początku mieliśmy na pieńku, co, Ali?
Wyszedł z łazienki ubrany tylko w dżinsy, z podkoszulkiem w ręce. Nie wiedział, czemu nagle zapragnął prowokować Sayida także swoim wyglądem, swoją fizycznością, dlaczego wyskoczył z tym myciem pleców i dlaczego teraz się nie ubrał (bo przecież wcale nie tylko dlatego, że było tu naprawdę ciepło). Ale nie miał zamiaru myśleć o tym w tej chwili. Zastanowi się później.
Skierował się do salonu, uśmiechnięty i ciekawy, co powie lub zrobi Irakijczyk. On, Sawyer, był gotowy do kolejnej rundy.
Zasnął? Rozczarowany Amerykanin przez chwilę po prostu stał i obserwował śpiącego mężczyznę. Zwykle nie miał okazji, żeby dobrze mu się przyjrzeć. Na początku jego ulubionym zajęciem było przyglądanie się ludziom, ocenianie ich. Sayida ocenił tak szybko, że nie poświęcił mu zbyt wiele uwagi. A potem raczej unikali nawzajem swojego towarzystwa.
Sam nie wiedział, jak i kiedy dokładnie to się zmieniło. I w co.
Znudzony obserwacją, podszedł do drugiego fotela i chwycił nogi Sayida, żeby przesunąć je i zrobić sobie miejsce. W tym momencie włączył się alarm.
***
Na początku myślał, że to sen. Ale potem pomyślał jeszcze raz. Nie zwykł śnić o Sawyerze (poza tą pierwszą nocą po odejściu do dżungli, kiedy podczas krótkich chwil drzemki widział jego, siebie i mnóstwo krwi), a już na pewno nie o półnagim Sawyerze, stojącym naprzeciwko niego i ściskającym jego nogi.
Przez chwilę żaden z nich się nie ruszał. Trwali w tej śmiesznej pozycji - jeden nachylony, z rękami na kostkach Sayida, drugi wyciągnięty na fotelu, z uniesionymi nogami. Irakijczyk żałował, że nie może zrobić zdjęcia. Co za mina!
Postanowił za to pograć w grę Sawyera.
- Masaż stóp? Bardzo chętnie, ale może najpierw wpiszesz kod? – Sayid uśmiechnął się kpiąco i patrzył, jak Amerykanin czym prędzej puszcza jego kostki i wychodzi bez słowa. – Będę czekał – zawołał jeszcze za nim.
Rozprostował ramiona, wstał i zajął się przeglądaniem zbioru płyt. Szybko nie wróci.
Jeden-zero dla mnie, CNN.
Ten tekst powstał jako odpowiedź na challenge o życiu domowym we włazie i na Nilcowe: Nie chcę nic mówić, ale teraz Twoja kolej... a propos tekstów S/S. Raczej mało w nim jednego i drugiego (chyba nikt nie nazwałby tego nawet pseudoslashem, poza paroma już skrzywionymi umysłami;)), ale coś powstało, to wklejam.
Zaczynam się zastanawiać, kiedy wreszcie napiszę ten miłosny tekst...;)
Dedykuję
- Tylko mi nie mów, że Jack jest na tyle zdesperowany, że przysłał ciebie, żebyś chronił naszego lokatora przed narwanym Irakijczykiem. – Sayid spojrzał w przelocie na Sawyera, a po chwili odwrócił się z powrotem w stronę zlewu.
- Hoho, widzę jakieś napięcia w raju. Czyżbyś wypadł z elitarnej drużyny doktorka, Al-Dżazira?
- Czy jak nazwę cię Cartoon Network, zejdziesz z docinków telewizyjnych? Wymyśl coś nowego. A co do drużyny… nie wiem, czy zauważyłeś, szeryfie, ale ostatnio nasza wyspowa społeczność rzadko działa razem.
- Czyżby Jack w końcu stwierdził, że za bardzo wywijasz swoją spluwą? Wiesz, najpierw ja, teraz ten… Henry, tak?
- Po co przyszedłeś, Sawyer? – Sayid zakręcił kran i odłożył ostatni talerz na suszarkę. Absurdalność tej sytuacji rozśmieszała go. Palmy, dżungla, plaża – ok. Ale betonowy właz, łazienka, adapter, naczynia… A po niedźwiedziu polarnym już nic miało go nie dziwić...
Na dodatek teraz jeszcze Sawyer przychodzi do kuchni popatrzeć, jak on zmywa.
– Chcesz czegoś ode mnie?
- Wpadłem wziąć prysznic. Jedna z tych przyjemności od Matki Cywilizacji, za którymi tęskniłem najbardziej. Czy chcę czegoś? Ktoś mógłby mi umyć plecy… - zawiesił głos i spojrzał na drugiego mężczyznę, który właśnie wycierał ręce w spodnie. – Ale to chyba nie jesteś ty, Ali.
- Raczej nie ja – zgodził się Sayid.
Nie czekając na odpowiedź, przeszedł do salonu. Kiedy usłyszał szum płynącej wody, pomyślał, że Sawyer jest strasznie pokręcony – z jednej strony chęć odpychania wszystkich wokół, z drugiej – ta szczeniacka przyjemność w dwuznaczności, w wyzwaniu, w balansowaniu na granicy wszystkiego i ze wszystkimi. W rywalizacji.
Rozsiadł się wygodnie, stopy opierając na fotelu naprzeciwko. Zamknął oczy i wsłuchując się w szum wody i śpiew (na szczęście niezbyt głośny) Sawyera, zasnął.
***
Oo tak, prysznic był tym, czego mu było trzeba. Strugi wody spływały po jego ciele, a on podśpiewywał starą piosenkę Pink Floydów. Chyba zacznie częściej odwiedzać bunkier, nawet jeśli byłoby to jednoznaczne z częstszym spotykaniem Sayida. Właściwie lubił faceta, ale za nic by się do tego nie przyznał. Podobały mu się te ich niezdefiniowane stosunki, wieczne dyskusje i docinki. Lepiej bawił się tylko przy Kate, ale z nią nie miał takich przejść jak z Omarem. Od początku mieliśmy na pieńku, co, Ali?
Wyszedł z łazienki ubrany tylko w dżinsy, z podkoszulkiem w ręce. Nie wiedział, czemu nagle zapragnął prowokować Sayida także swoim wyglądem, swoją fizycznością, dlaczego wyskoczył z tym myciem pleców i dlaczego teraz się nie ubrał (bo przecież wcale nie tylko dlatego, że było tu naprawdę ciepło). Ale nie miał zamiaru myśleć o tym w tej chwili. Zastanowi się później.
Skierował się do salonu, uśmiechnięty i ciekawy, co powie lub zrobi Irakijczyk. On, Sawyer, był gotowy do kolejnej rundy.
Zasnął? Rozczarowany Amerykanin przez chwilę po prostu stał i obserwował śpiącego mężczyznę. Zwykle nie miał okazji, żeby dobrze mu się przyjrzeć. Na początku jego ulubionym zajęciem było przyglądanie się ludziom, ocenianie ich. Sayida ocenił tak szybko, że nie poświęcił mu zbyt wiele uwagi. A potem raczej unikali nawzajem swojego towarzystwa.
Sam nie wiedział, jak i kiedy dokładnie to się zmieniło. I w co.
Znudzony obserwacją, podszedł do drugiego fotela i chwycił nogi Sayida, żeby przesunąć je i zrobić sobie miejsce. W tym momencie włączył się alarm.
***
Na początku myślał, że to sen. Ale potem pomyślał jeszcze raz. Nie zwykł śnić o Sawyerze (poza tą pierwszą nocą po odejściu do dżungli, kiedy podczas krótkich chwil drzemki widział jego, siebie i mnóstwo krwi), a już na pewno nie o półnagim Sawyerze, stojącym naprzeciwko niego i ściskającym jego nogi.
Przez chwilę żaden z nich się nie ruszał. Trwali w tej śmiesznej pozycji - jeden nachylony, z rękami na kostkach Sayida, drugi wyciągnięty na fotelu, z uniesionymi nogami. Irakijczyk żałował, że nie może zrobić zdjęcia. Co za mina!
Postanowił za to pograć w grę Sawyera.
- Masaż stóp? Bardzo chętnie, ale może najpierw wpiszesz kod? – Sayid uśmiechnął się kpiąco i patrzył, jak Amerykanin czym prędzej puszcza jego kostki i wychodzi bez słowa. – Będę czekał – zawołał jeszcze za nim.
Rozprostował ramiona, wstał i zajął się przeglądaniem zbioru płyt. Szybko nie wróci.
Jeden-zero dla mnie, CNN.

no subject
Na dodatek teraz jeszcze Sawyer przychodzi do kuchni popatrzeć, jak on zmywa. No tak, sprawdza czy może się z nim związać i czy będzie dobrze wypełniał kobiecą rolę w ich związku jak już sobie pomachają różdż... eee... spluwami.
Zamknął oczy i wsłuchując się w szum wody i śpiew (na szczęście niezbyt głośny) Sawyera, zasnął.
Kołysanka? Jakie to słodkie.
(poza tą pierwszą nocą po odejściu do dżungli, kiedy podczas krótkich chwil drzemki widział jego, siebie i mnóstwo krwi) Kubiś doprowadzasz moją chorą wyobraźnię do stanu w którym powinni przyjść po mnie smutni panowie. W białych kitlach.
no subject
E tam, jaki pełnometrażowy... nie trzymają się za rączki, nóżki, bioderka...XD Kostki są niewinne;P
No tak, sprawdza czy może się z nim związać i czy będzie dobrze wypełniał kobiecą rolę w ich związku jak już sobie pomachają różdż... eee... spluwami.
[pada] Tak będę leżeć. To jest przykład sytuacji, kiedy czytelnik widzi to, czego autor nie widziałXDD
Kubiś doprowadzasz moją chorą wyobraźnię do stanu w którym powinni przyjść po mnie smutni panowie. W białych kitlach.
Na pocieszenie - swoją też doprowadzam. Ale do mnie w końcu przyjdą smutni panowie z karawanem;P
no subject
*też leży, bezwładnie* ZOMG, Ewej, ale Ty jesteś hardcore XDDD
I pojedziemy nim razem w stronę zachodzącego słońca...
no subject
KwikXD *wyobraża sobie* ten karawanik nas zawiezie na tę wyspę dla szurniętych i odseparowanych od społeczeństwa... Wyobraź to sobie, zachody słońca, Sayid, Sawyer, palmy, ocean... Niedźwiedzie polarne mogą nam nafiukać;P
no subject
Rekiny też mogą nam nafiukać. (a wiesz, że tytuł strony przeczytałam jako "życie domowo-erotyczne we włazie"? Zabij...)
no subject
Rekiny też nam moga nafiukać. Na tej wyspie to w ogóle wszyscy nam moga nafiukać, jesteśmy WŚdSSSiS, kto nam da radę? Noo... chyba, że Sayid i Sawyer oderwą od siebie rączki, nóżki i bioderka i postanowią wspólnie, że przekraczamy granice ich prywatności i nikt nie powinien wiedzieć o ich związkuXD
no subject
Widzę swoim wewnętrznym okiem, jak przychodzą z nami porozmawiać i Sawyer stoi w pewnym oddaleniu, opierając się o drzewo i wyglądając na niezainteresowanego, a Sayid, jak zwykle uprzejmy, każe nam się odpieprzyć... XD
no subject
no subject
no subject
*gasp*
Nic już nie będzie takie samo jak przedtem...
Chyba zacznie częściej odwiedzać bunkier, nawet jeśli byłoby to jednoznaczne z częstszym spotykaniem Sayida.
Wiecie co, chyba nie mogę już więcej oglądać tego serialu... XD
To jest straszne! Czy nie ma ani jednego fandomu, gdzie ludzie nie dopatrują się slashowych podtekstów?! *kwili sobie po cichu*
no subject
niet XDDD. Nasze skrzywione umysły nie potrafią już inaczej...
no subject
no subject
W Muminkach był Włóczykij. To mówi samo za siebie...
Swoją drogą, nic już tych Muminków nie pamiętam :P.
no subject
no subject
no subject
Widizałabyś teraz mój uśmiech *fanka sceny z jabłuszkiem mode on*
Zgon pierwszy:
Ktoś mógłby mi umyć plecy…
Jak mogłaś do tego nie doprowadzić, ja już zaczęłam to sobie WYOBRAŻAĆ! XD
Zgon drugi:
Znudzony obserwacją, podszedł do drugiego fotela i chwycił nogi Sayida, żeby przesunąć je i zrobić sobie miejsce.
OMG kostki Sayida. Jak to nie jest slaś, to ja się nie zwę Naś XDDD.
Zgon trzeci:
a już na pewno nie o półnagim Sawyerze, stojącym naprzeciwko niego i ściskającym jego nogi.
nie ma jak erotyczne sny Sayida :D.
Zgon czwarty:
cała końcówka, z jeden-zero dla Al-Dżaziry ;).
Mrhuuuuuuuuuuuuuu. Jeszcze XD.
no subject
a już na pewno nie o półnagim Sawyerze, stojącym naprzeciwko niego i ściskającym jego nogi.
nie ma jak erotyczne sny Sayida :D.
I AM SAYID'S:
homoerotic fantasy
*schód*
no subject
pienkne XD
no subject
Taak, bo Ty też się do spaczonych umysłów zaliczasz;)
Ja też jestem fanką sceny z jabłuszkiem!!! Od początku, nawet jak jeszcze nie byłam taka spaczona. Od razu twierdziłam, ze to świetny duet:D
no subject
A pomyśleć, że kiedyś nie lubiło sie slashy. Człowiek młody i głupi był...
Normalnie już tego serialu nie obejrzę.
no subject
no subject
no subject
no subject
no subject
A myślałam, że to ja jestem skrzywiona XD.
no subject
no subject
no subject