kubis: (BSG text - bright & shiny futures)
[personal profile] kubis
Drugi tekst z mojego BSG AU, czyli "co by było, gdyby bohaterowie, których znamy z serialu, żyli na Ziemi, w naszych czasach".
Pierwszy można znaleźć tutaj: Ciche fale. Niepotrzebna jest jednak znajomość tego tekstu, bo każdy fik stanowi odrębną całość.


Niedokończona układanka
Battlestar Galactica AU,
Sam Anders, gościnnie Kara Thrace
1039 słów.
Z udziałem prompta nr 8 z tabelki


Niedokończona układanka


- Anders, rusz dupę i zacznij biegać, to jest trening, a nie spotkanie przy piwie. – Stuart nawet nie odwrócił się, żeby na niego spojrzeć, wpatrując się za to w biegnącą trzecie okrążenie grupę zawodników.
Sam jeszcze parę sekund masował sobie łydkę, a potem wstał i dołączył do kolegów, nie chcąc dłużej nadwyrężać bardzo ograniczonej cierpliwości trenera.
Dopiero przy drugim okrążeniu skurcz zelżał całkowicie i Sam odetchnął z ulgą, przyspieszając nieco. W poniedziałki rano zawsze czuł się za stary na profesjonalne trenowanie kosza. Zawsze też wtedy rozmyślał nad zmianą kariery, szkoda tylko, że nie umiał robić nic innego. Nie mówiąc już o tym, że mało kto – no, może mało kto spoza Hollywood – zarabiał w Ameryce więcej niż koszykarz pierwszej ligi.

Poniedziałkowe poranki mijały i Sam zawsze zostawał tam, gdzie był.

.


Dotyczyło to także łóżka Kary Thrace.

Chociaż to akurat było właściwie myśleniem życzeniowym, bo od dwóch miesięcy Kara siedziała w Afganistanie i miała tam być przez kolejne cztery, ku chwale ojczyzny i niezadowoleniu Sama. Nie był jednak na tyle głupi, żeby w jakikolwiek sposób swoje niezadowolenie okazać, dzięki czemu nadal mógł na przemian cieszyć się i frustrować faktem, że cokolwiek między nimi było, nie urwało się w dniu jej wyjazdu i że od czasu do czasu dzwoniła do niego z bazy.
Jak na przykład dziś.
- Wczoraj uprawiałam lesbijski seks. Bomba.
Było wiele rzeczy, którymi Sam mógł na to odpowiedzieć. Zapytać o szczegóły albo o to, czy to nagrywały (W twoich snach, Anders, roześmiałaby się gardłowo i zmieniła temat na jakiś uszkodzony element silnika w jej samolocie, a Sam potakiwałby na znak, że słucha, nie mając pojęcia, o czym mówi.). Zapytać, co do cholery podziało się z „nie pytaj, nie mów” (odpowiedziałaby, że on nie jest w wojsku, więc to się nie liczy. Sam starałby się nie doszukiwać w tym zdaniu drugiego i trzeciego dna.).
Było wiele możliwości, ale zanim zdążył się nad nimi zastanowić, powiedział:
- Tydzień temu uprawiałem heteroseksualny seks. Całkiem niezły.

Prawdopodobnie była to zarazem najlepsza i najgorsza rzecz, jaką mógł zrobić.

.


Jak zresztą cały jego związek z Karą. Związek, który nie był związkiem, a przynajmniej nigdy nie na głos i na trzeźwo.
Anders był chodzącym cliché, tak przynajmniej twierdził Cliff, a ponieważ nikt nie zna cię tak dobrze, jak facet, z którym przyjaźnisz się od podstawówki, Sam był skłonny się z nim zgodzić. Po solidnym uderzeniu go w ramię, w obronie własnej dumy i godności.
- Stary, gdzie te czasy, kiedy chodziliśmy na imprezy i za każdym razem wychodziłeś z inną laską?
- Nadal chodzimy na imprezy i czasem nie wychodzę sam, nie dramatyzuj.
- Tak, jasne. Czasem chodzimy i czasem nie wychodzisz. Chyba, że jesteś umówiony na telefoniczny seks przez satelitę, sponsorowany przez Siły Powietrzne USA. A ponieważ nigdy nie jesteś umówiony, bo nigdy nie wiadomo, kiedy zachce jej się zadzwonić, tkwisz przy telefonie jak wierny pies.
- Nieprawda.
Cliff wzruszył ramionami.
- Która jest teraz godzina w Afganistanie?
Sam spojrzał na zegarek i dodał czas.
- Dochodzi dziewiąta rano.
Jego przyjaciel pokiwał głową i przełknął kilka łyków piwa.
- To niczego nie dowodzi, poza tym, że wiem, ile wynosi różnica czasu – mruknął Sam.
- Jasne.
Na szczęście Cliff nie spytał, czy wie też, jaka tam jest pogoda.

.


W Kalifornii temperatura była nieprzyzwoicie wysoka właściwie cały rok, opalenizna była więc czymś naturalnym i każdy wiedział, jak się chronić przed nadmiarem słońca. W Afganistanie najwyraźniej było ono dużo mocniejsze albo żołnierze nie mieli czasu na zajęcie się takimi przyziemnymi sprawami jak posmarowanie się olejkiem i niezłapanie raka skóry.
Nos Kary wyglądał, jakby skóra sama uciekała przed rakiem. Ta z okolic kości policzkowych dopiero szykowała się do dezercji.

Sama to nie obchodziło.

Kara wróciła.

.


Jakiekolwiek fantazje o wspólnym tygodniu w łóżku miał Sam, rzeczywistość wyglądała zgoła odmiennie. On miał zgrupowanie przed rozpoczęciem kolejnego sezonu, ona musiała lecieć na odprawę do Waszyngtonu.
Mieli dwa dni. Seks był fantastyczny. Kara na każdy posiłek kazała zamawiać pizzę z kurczakiem i oliwkami, Sam wzruszał ramionami z uśmiechem i oddawał jej wszystkie czarne.
Kiedy zabroniła mu brać z nią kąpiel, zajął się szybkim sprzątaniem, a potem stanął w drzwiach łazienki i patrzył na nią, otoczoną pianą, z lewą stopą wystającą poza krawędź wanny. Kara cicho westchnęła, a on po chwili klęknął na podłodze koło niej i zanurzył rękę w pianie. Przesuwał dłonią po jej ciele, a ona z uśmiechem wyprężyła się w stronę jego dotyku. Kilka razy przejechał palcami w górę i w dół jej uda, aż rozchyliła lekko nogi i jego palce wślizgnęły się pomiędzy nie. Woda zafalowała, kiedy uniosła biodra, zachęcając go, żeby wszedł głębiej.
Niemal całe jej ciało zasłonięte było pianą, patrzył więc na jej twarz, zamknięte oczy, lekko rozchylone usta, wygiętą do tyłu szyję, ani na chwilę nie przerywając ruchu swoich palców. Po kilku minutach wstrząsnął nią dreszcz i ścisnęła udami jego rękę.
Otworzyła oczy i uśmiechnęła się do niego delikatnym uśmiechem, którego nie widział od ponad pół roku.

Kara wróciła.

.


Kara wracała i wyjeżdżała, wracała i wyjeżdżała. Trening w Teksasie, odprawa w Waszyngtonie, kolejna misja w Afganistanie, tym razem dziewięciomiesięczna.
Sam zmienił koszulkę Lakersów na koszulkę Spursów i Los Angeles na San Antonio. Czasem zastanawiał się, co zrobi, kiedy skończy karierę, ale przeważnie po prostu grał w kosza.

Trzy tygodnie po tym, jak wróciła z Afganistanu, leżeli w cieniu na leżakach na balkonie jego mieszkania. Poprawiając ciągle zjeżdżające jej z wilgotnego nosa okulary, Kara oznajmiła mu, że dowództwo zaproponowało jej posadę instruktora w bazie Randolph.
Bazie Randolph, która leżała tuż przy granicach San Antonio. Sam dodał dwa do dwóch i gdzieś po drodze przeliczył się, popełnił głupi błąd. Złapał ją za rękę i zaciągnął do sypialni, a potem wyciągnął pierścionek.

.


Dom miał na piętrze cztery sypialnie z łazienkami, w piwnicy siłownię i saunę, a na parterze, poza dużą kuchnią, w której Sam mógł przyjmować gości i gabinetem, z którym nie wiedział, co zrobić, znajdował się, po wyburzeniu paru ścian, tylko salon, z ogromną otwartą przestrzenią i szklanymi drzwiami wychodzącymi prosto nad basen.

Sam spędził przerwę pomiędzy sezonami na odsypianiu zaległości i rozpakowywaniu pudeł, których nie otwierał od czasu college’u.
Jeśli istniał jakiś sposób na powrót do przeszłości bez myślenia o przyszłości, nie udało mu się go znaleźć.

Ale to nic, Sam miał czas i nigdzie mu się nie spieszyło.

Date: 2009-10-14 01:05 pm (UTC)
From: [identity profile] lunatics-word.livejournal.com
<333

Though, zakończenie zostawiam własnej interpretacji, bo nie jestem do końca pewna, co miałaś nim na myśli.

Oczywiście: zgrabne AU, zamiana piramidy na koszykówkę świetna, uroczy występ gościnny Kary. (AU, nad którym ja myślałam, dla niej, odbiło do zupełnie innego punktu, ciekawe, co powoduje tę rozbieżność...)

B. fajne. Czekam na dalsze części!

I dlaczego tu nie ma w ogóle komentarzy? :___:
Edited Date: 2009-10-14 01:05 pm (UTC)

Date: 2009-10-14 06:59 pm (UTC)
From: [identity profile] dntmucha.livejournal.com
Kara/ Sam to moje.
Podobało mi się. Zgrabne wplecenie postaci i ich pogmatwanego związku w nasza rzeczywistość.
A nad zakończeniem muszę jeszcze pomyśleć.

Date: 2009-10-14 10:29 pm (UTC)
ext_13247: ([bsg] arrow)
From: [identity profile] novin-ha.livejournal.com
...czy ona z nim zrywa po oświadczynach? Biedny Sam...

Ciekawe, uważasz, że to właśnie z Samem by się jej znowu spotkało? A co z Zakiem, on był przypadkowy?

Najbardziej podoba mi się chyba dbałość o szczegóły - zarobki Sama i treningi, tours of duty Kary. No i ten opis schodzącej skóry Kary jest uroczy.

Uważam, że "cliche" jest tu natomiast troszkę wybijające w użyciu i nie pasuje. Cliff mógłby powiedziec - po polsku - że Anders jest chodzącym stereotypem o czymś albo że jest sztampowy do bólu czy coś ;)

Podoba mi się wyciszona, spokojna narracja - życie Kary może i jest głośne tam za morzem, ale Anders w środku jest cichą osobą, nic w nim nie krzyczy. To jest dość fajne.

(Nie mam do BSG ikonek z postaciami, które lubisz...)

Date: 2009-10-15 05:28 pm (UTC)
From: [identity profile] ringhsilven.livejournal.com
OMG, OMG!!
Ja wiedzialam, ze to bedzie dobre, ale nie ze az tak oO.
Naprawde, Kubis, Ty naprawde jestes Angstem i Potworem. Angstem bo...Ale to nic, Sam miał czas i nigdzie mu się nie spieszyło. a potworem bo...no, wspolczesnosc.
I komu teraz potrzebna apokalipsa, co?
Doskonale, po prostu.

Date: 2009-10-15 07:36 pm (UTC)
From: [identity profile] pellamerethiel.livejournal.com
Już Ci mówiłam wcześniej, że bardzo bardzo podoba mi się ten fik. <3 Bardziej niż Karl, chociaż tamtego muszę zrereadować, no i ma to jednak na pewno sporo wspólnego z tym, że Sam >>>>> Helo, a Sam/Kara >>>>>>>> Helo. XD

Podobają mi się te wszystkie punkty, w których Twoja historia styka się z kanonem w BSG. Sam tutaj też jest sportowcem, a ona żołnierzem, on nie do końca rozumie jej świat, ale i tak ją kocha i to wszystko akceptuje, chociaż czasem jest mu ciężko. Jest oddany i zakochany, ale popełnia taki głupi błąd, biedny. :( Podobnie jak Celle, uważam, że zakończenie jest otwarte i można je interpretować na wiele sposobów, ale ja zakładam, że po zaręczynach go rzuciła. Ech. :(

Poraziła mnie ta scena z Karą w wannie - to było tak napisane, że omg. I te wszystkie drobiazgi, o których mówiłam Ci już wcześniej... Piękne. Pisz więcej w tym verse'ie, bo jest naprawdę ♥. <333

Poniedziałkowe poranki mijały i Sam zawsze zostawał tam, gdzie był.
*___*

Prawdopodobnie była to zarazem najlepsza i najgorsza rzecz, jaką mógł zrobić.
Trufax.

(odpowiedziałaby, że on nie jest w wojsku, więc to się nie liczy. Sam starałby się nie doszukiwać w tym zdaniu drugiego i trzeciego dna.).
Ech, jak w kanonie, biedny Sam. ;)

Nos Kary wyglądał, jakby skóra sama uciekała przed rakiem. Ta z okolic kości policzkowych dopiero szykowała się do dezercji.
Strasznie strasznie podoba mi się to zdanie. :)

- Która jest teraz godzina w Afganistanie?
Sam spojrzał na zegarek i dodał czas.
- Dochodzi dziewiąta rano.

LOL Sam jest tutaj jak ja, it's a comforting thought. XDDD

Date: 2009-10-23 10:42 pm (UTC)
From: [identity profile] le-mru.livejournal.com
Ja myślę, że go nie rzuciła, tylko dręczyła emocjonalnie, jak to ona ma w zwyczaju. Nieświadomie, ofkors. Ona nie widzi w tym przecież nic zdrożnego.

Date: 2009-10-18 08:51 pm (UTC)
ext_87795: ([bsg] Kara: from the dark she will come)
From: [identity profile] juana-a.livejournal.com
Nie czytałam jeszcze pierwszej części, ale to jeden z tych fików, które mam nadrobić podczas TK.

Natomiast po przeczytaniu części o Samie nie mogę się doczekać części o Karze. Jak to jest z nią, z jej punktem widzenia i co się właściwie stało na końcu (bo to zakończenie jest naprawdę bardzo enigmatyczne).

Bardzo podoba mi się cała konstrukcja tego AU, to w jaki sposób dbasz o szczegóły, zamieniasz piramidę na koszykówkę, piszesz o zarobkach Sama, o tym, że nie wie, co będzie robił po skończeniu kariery, nawet zmieniasz mu klub z LA Lakers na San Antonio Spurs (co prawda ja tam jestem raczej fanką Lakersów, no ale... XD).

I oczywiście, relacja z Karą też jest świetnie opisana, niby bez zobowiązań, ale wraca, dzwoni, wyjeżdża, dzwoni, znowu wraca i tak w kółko. Jeszcze bardziej chcę część Kary.

I w ogóle klimat tego tekstu jest taki bardzo... Samowy. Nie umiem tego inaczej ująć, Sam jest specyficzny i ten tekst jest taki właśnie... Samowy.

Rewelacyjny pomysł z tym AU :)

Date: 2009-10-23 10:06 pm (UTC)
From: [identity profile] le-mru.livejournal.com
Zamierzałam to skomentować na TK, ale skoro zaliczyłam faila, to muszę poza nim XD

Co Ty za tablety ostatnio bierzesz? Bierz je dalej! Jak to przeczytałam pewnego dnia przy jakimś posiłku (nie wiem, czy to było śniadanie, czy kolacja), to, szczerze mówiąc, byłam zachwycona i na dodatek skonsternowana, bo nie wczytałam się w przedmowę i byłam pewna, że to jakieś verse po powrocie na Ziemię i oni się po prostu przekwalifikowali...

Tymczasem to przekwalifikowanie (a tutaj oryginalne kariery tak właściwie) jest cudownie odpowiednie. Widać, jak bardzo są sobą, a zarazem innymi osobami, bez bagażu tamtych strasznych doświadczeń. Za pierwszym czytaniem miałam wrażenie, że Sam jest za mało osadzony w rzeczywistości - nie było niczego o jego rodzinie albo przyjaciołach spoza drużyny - ale po drugim czytaniu to zniknęło, może za sprawą końcówki, która nieco zmienia wymowę tekstu. I jest naprawdę świetna.

W ogóle lubię tutaj tę opisowość wszystkiego. Dobrze, że jest tak niewiele dialogów. Piękna jest scena w kąpieli, okraszona tylko tym końcowym komentarzem. Pasuje mi to bardzo do sposobu postrzegania Sama.

Nos Kary wyglądał, jakby skóra sama uciekała przed rakiem. Ta z okolic kości policzkowych dopiero szykowała się do dezercji.

Ha! Genialne.

- Wczoraj uprawiałam lesbijski seks. Bomba.
Było wiele rzeczy, którymi Sam mógł na to odpowiedzieć. Zapytać o szczegóły albo o to, czy to nagrywały (W twoich snach, Anders, roześmiałaby się gardłowo i zmieniła temat na jakiś uszkodzony element silnika w jej samolocie, a Sam potakiwałby na znak, że słucha, nie mając pojęcia, o czym mówi.). Zapytać, co do cholery podziało się z „nie pytaj, nie mów” (odpowiedziałaby, że on nie jest w wojsku, więc to się nie liczy. Sam starałby się nie doszukiwać w tym zdaniu drugiego i trzeciego dna.).



Aaaa, jakie super *zwija się na fotelu w supełek* KARA W AFGANISTANIE!!! JA CHCĘ!!! *konwulsyjny skręt tułowia* I piękna rozmowa o seksie, jak to do nich (w moim mózgu) podobne! Podobnież ten wtręt o nie pytaj, nie mów, przypomniaj mi się artykuł z Wyborczej, który o tym ostatnio czytałam, a także żołnierka z The L Word...

Ogólnie wiele, wiele serduszek. Takich rzeczy to ja więcej chcę!!!

Date: 2009-10-23 10:17 pm (UTC)
From: [identity profile] kubis.livejournal.com
KARA W AFGANISTANIE!!! JA CHCĘ!!!
WŁAŚNIE SIĘ ZNISZCZYŁAM WIZJĄ CROSSA GK/BSG!AU Z KARĄ W WOJSKUUU.
JAK CHCESZ TO NAPISAĆ, TO SIĘ NIE KRĘPUJ. SRSLY.

Wow, strasznie się cieszę, że Ci się podoba! Właśnie to chciałam uchwycić - podobieństwo do kanonu i różnice w au, kiedy wszystko nie jest tak strasznie popieprzone.

I jak najbardziej pochwalam nadrabianie komentarzy! TK jest "ważny" jeszcze do jutra, więc masz czas się załapaćXDD
Dzięki wielkie :D

Date: 2009-10-23 10:21 pm (UTC)
From: [identity profile] le-mru.livejournal.com
WŁAŚNIE SIĘ ZNISZCZYŁAM
WIZJĄ CROSSA GK/BSG!AU Z KARĄ W WOJSKUUU. JAK CHCESZ TO NAPISAĆ, TO
SIĘ NIE KRĘPUJ. SRSLY.


Kim jesteś i co zrobiłaś z Kubiś? XD

Nie, to by była krzywda x 100, a poza tym umarłabym z samego researchu. Ale sama wizja... kurwamać.

Date: 2009-10-23 10:26 pm (UTC)
From: [identity profile] kubis.livejournal.com
Obchodzę Dzień Capslocka (który podobno był przedwczorajxD).

GK kompletnie przejęło mi mózg. Dzisiaj zabroniłam sobie włączać cokolwiek związanego z GK, dopóki nie napiszę fika.

Ale sama wizja... kurwamać.
Noooooo.

Date: 2009-10-23 10:28 pm (UTC)
From: [identity profile] le-mru.livejournal.com
A będziesz pisać do GK???

Date: 2009-10-23 10:31 pm (UTC)
From: [identity profile] kubis.livejournal.com
Tuż po skończeniu GK myślałam, że "w życiu, za trudny fandom, za łatwo spieprzyć", ale od tego czasu nie daje mi to spokoju, więc pewnie owszem. Ale nie wiem, kiedy.

A Ty???

Date: 2009-10-23 10:33 pm (UTC)
From: [identity profile] le-mru.livejournal.com
Dostałabym rozstroju nerwowego od ilości researchu... więc wątpię. Może coś na fikatonie XD Ale czekamna Twojego fika!

Date: 2009-10-23 10:36 pm (UTC)
From: [identity profile] kubis.livejournal.com
Bu, byłaś moją nadzieją odnośnie tego fandomu. Nie tracę nadziei XD

Zastosuj przymus jakiś na Akzs. Ona ma na nich odpał najdłużej, powinna siedzieć i pisać fiki! XD

Date: 2009-10-23 10:40 pm (UTC)
From: [identity profile] le-mru.livejournal.com
Ona mówi, że nie pisze, bo nikt nie chce czytać jej fików.

I źle reaguje na przymus.

Date: 2009-10-23 10:46 pm (UTC)
From: [identity profile] kubis.livejournal.com
Srsly, jej tekst fikatonowy do GK miał więcej komentarzy niż niejeden fik do BSG czy BtVS, a GK to mały fandom. ;) Więc myślę, że grupa odbiorcza istnieje :P

Date: 2009-10-24 05:34 pm (UTC)
From: [identity profile] idrilka.livejournal.com
Weź ją kopnij w moim imieniu. :P Ostatnio jej większość tych nowych fików skomentowałam (za mało pisze :P), a poza tym fandom GK się rozrasta w zastraszającym tempie, ludzie na pewno będą czytać. :D

Date: 2009-10-24 05:40 pm (UTC)
From: [identity profile] idrilka.livejournal.com
Ten tekst podoba mi się nawet bardziej, niż tekst poświęcony Helo.

Świetnie tutaj wyszły te paralele ze światem BSG - Sam jest sportowcem, Kara jest żołnierzem, Sam nie bardzo rozumie jej świat, ale kocha ją tak bardzo, że jest gotów zrobić dla niej naprawdę wiele. Bardzo podoba mi się to, jak opisujesz związek Sama i Kary - w sumie i w jednym, i w drugim verse byli skazani na niepowodzenie, tyle, że w Twoim świecie to niepowodzenie przyszło w innej postaci. Smutne to jest - taki determinizm, nieodwracalność pewnych rzeczy. To wszystko się już zdarzyło i wydarzy się ponownie, chciałoby się rzec.

Stylistycznie bardzo dobre - świetnie grasz niedopowiedzeniami, bardzo podoba mi się ten oszczędny, chłodny styl. Pasuje do Andersa, który jest w gruncie rzeczy bardzo zamknięty w sobie i dokładnie taki jest klimat tego tekstu - wydaje się bardzo osobisty, bardzo prywatny.

Dobre, ciekawe AU. Czekam na następne! :D

Profile

kubis: (Default)
kubis

January 2021

S M T W T F S
     12
3456789
10111213141516
17181920212223
24252627282930
31      

Most Popular Tags

Style Credit

Expand Cut Tags

No cut tags
Page generated Jul. 15th, 2025 06:36 pm
Powered by Dreamwidth Studios