kubis: (GK - Nate)
[personal profile] kubis
Wklejam drugiego fika w ciągu doby, prawie jakby był fikaton. XD

Wielkie dzięki [livejournal.com profile] le_mru za betę! :)

Łuski, odblaski i pęcherze na stopach
fandom: Generation Kill
postaci: głównie Nate; Brad/Nate, ale nic co mogłoby podnieść rating z G ;)
uwagi (bo ten fandom ich potrzebuje:P): to chyba jasne, ale dla podkreślenia - w mojej głowie Nate ma twarz Starka Sandsa, a Brad zawdzięcza ASkarsowi swoje 6'4 i krew Wikingów. Nie mają nic wspólnego z RL!people (poza identyczną przeszłością;)) i nawet jeśli czerpię jakieś informacje z np. One Bullet Away, nadal traktuję to jako element fanonu. Ale jeśli ktoś nie jest wspomniany w miniseries, zmieniam mu imię (jak żonie Mike'a) lub imię i nazwisko (jak następcy Nate'a).
ilość słów: 1129
prompt z tabelki:
Summer time and the wind is blowing outside
in lower Chelsea
And I don’t know what I’m doing in this city
The sun is always in my eyes
It crashes through the windows




Łuski, odblaski i pęcherze na stopach



Piasek jest teraz zawsze pustynią, nie plażą.

.

Na pierwszym obiedzie u rodziców, całą dyscyplinę Nate’a trafia szlag i w ciągu trzech godzin je więcej niż w Iraku przez trzy dni. Wysłuchuje historii o rzeczach, które go ominęły i ludziach, których koniecznie musi poznać. Mały Jack już nie jest taki mały, a Nate nie może trzymać go na kolanach dłużej niż trzy minuty, musi go oddać siostrze i wstać, podejść do okna i... Czuje na ramieniu dłoń ojca; lekki uścisk i już jej nie ma.
Mama płacze dwa razy, nikt nie pyta go o szczegóły.

.

Nate pół nocy rzyga swoimi ulubionymi potrawami. Do łez rozśmiesza go widok w muszli; to, co kilka godzin temu było obiadem jego mamy, teraz podobne jest do plamy Beefaroni, którym, ku zgrozie pozostałych marines, splunął Ray w Iraku. Brad zagroził mu wtedy, że jeśli jeszcze kropla jedzenia nie trafi tam, gdzie trzeba, to randka z Jasmine zostanie odwołana.
W łazience Nate’a na podłodze leży worek brudnego prania, dwa ręczniki i wczorajsze skarpetki, a przy wejściu pod prysznic widać wyschniętą plamę szamponu. Nadal jest tam zbyt sterylnie.

.

- Mam na imię Ishmael i oprowadzę was po tym pięknym mieście – mówi mężczyzna, trzymając w ręku stos map, na widok którego Nate czuje ukłucie zazdrości.
Robią sobie zdjęcia wśród ruin, taki Irak pokażą w domu rodzinom.

.

Nate jest dumny ze wszystkich odznaczeń i awansów swoich żołnierzy (Bóg i cały drugi pluton wiedzą, że nikt nie zasługiwał na awans tak bardzo jak Brad), ale skrycie jeszcze bardziej cieszy się z każdej decyzji o rezygnacji ze służby. Może wciąż zawodzi jako oficer, ale nadal nie jest (i nie wyobraża sobie, że kiedykolwiek będzie) gotowy, by żegnać któregokolwiek z tych mężczyzn na cmentarzu.
Łudzi się, że będzie miał ich wszystkich na oku, ale Brad za parę tygodni wylatuje do Wielkiej Brytanii, Doc Bryan przenosi się do Sił Specjalnych, a ci pozostający w rekonesansie w każdej chwili mogą dostać rozkaz powrotu do Iraku albo wyruszenia na kolejną wojnę.

.

Jego stopy wreszcie się goją, ale już zawsze będzie chodził po domu boso.

.

W obozowej siłowni w środku nocy można spotkać prawie tyle samo żołnierzy, co w ciągu dnia. Za to w szatni chwilowo jest tylko Brad, który stoi nieruchomo, wpatrując się w zawartość swojej szafki. Nate szybko przebiera się, po czym obchodzi ławeczkę, by znaleźć się w linii wzroku Colberta.
- Przed czy po? – pyta, wskazując głową w kierunku siłowni.
Brad szybko mruga dwa razy i zwraca się w jego stronę.
- Przed, sir.
- Przydałaby mi się asysta.
W odpowiedzi dostaje skinięcie głową, odwraca się więc i idzie przodem. Słyszy za sobą trzask zamykanej szafki.

.

- Hitman Dwa, tu Dwa-Jeden. Nie możemy ruszyć w żadnym kierunku, odbiór.
- Hitman Dwa, tu Dwa-Dwa. Mamy rannego! Powtarzam, Drużyna Dwa ma rannego! Odbiór.

.

Nate nigdy nie zamyka okna z wielu powodów. Jednym z nich jest nieustanny szum rozmów, jaki dobiega do jego pokoju. Czasem łapie się na tym, że dziwi go brak trzasków i zakłóceń.

.

O sytuacji w Iraku dowiaduje się w ten sam sposób w Camp Pendleton, co w Camp Mathilda: przez radio i internet.

.

Impreza pożegnalna, którą wyprawił mu Mike, pełna jest momentów, których nikt nigdy nikomu nie opowie. Jak rozcinanie tasakiem arbuza, wcześniej ochrzczonego jako Encino M, jak improwizowane karaoke, na którym dwudziestu facetów śpiewa piosenkę Pink, jak łzy Nate’a, jak ucisk w gardle, który czuł, ściskając w dłoniach otrzymane właśnie wiosło, jak Brad przyciskający go do drewnianej szafki w ciemnej kuchni, jak spojrzenie w mroku, przywołujące wspomnienia z Iraku, i dotyk lekko wilgotnych ust, przywołujący coś zupełnie innego.
Za to nagranie striptizu Raya zapewne szybko stanie się hitem na youtube.

.

Nate wie, że Brian Murray to dobry kandydat na jego następcę, sam go w końcu wybrał, ale zagryza wargę niemal do krwi, kiedy podpisuje papiery, które oznaczają, że w oczach batalionu jego marines nie są już jego marines.

.

Porządny sen nadal jest luksusem, na który go nie stać.

.

Jazda samochodem to koszmar. Kilka tygodni w Iraku przekreśliło prawie dziesięć lat siedzenia za kółkiem. Jeep Nate’a jest czterodrzwiowy, ciemnozielony (leśny kamuflaż) i ma opuszczane szyby. Za oknem nie ma żadnych potencjalnych celów, przed nim ani za nim nie widać żadnego znajomego humvee. Jest sam.
Któregoś dnia spędza dwie godziny siedząc w aucie na parkingu pod KFC, bo nie może odpędzić wizji zrujnowanej Nasirijii.

.

Na motorze czuje się o wiele bezpieczniej.

.

Person dzwoni do niego w środku nocy, pijany. Dowiedział się, że pluton wraca do Iraku.
- Zdążę się ponownie zaciągnąć.
- Nawet o tym nie myśl, Ray.
- Jako cywil nie muszę słuchać rozkazów.
Nate przeciera oczy i w ciemnościach, z telefonem w ręce, czuje się jak gdzieś na drodze, tysiące kilometrów od domu.
- Posłuchaj mojej rady.
Ray się rozłącza. Nate resztę nocy spędza, wpatrując się w sufit.

.

Rozpakowując się w nowo wynajętym mieszkaniu w D.C., Nate otwiera paczkę z prezentami od rodziców i siostry. Poza oprawionym zdjęciem rodzinnym, trzepaczką do jajek i kilkoma filmami DVD, znajduje płytę Dźwięki natury: ocean z jaskrawozieloną samoprzylepną karteczką na okładce. Poznaje duże, okrągłe pismo Ann.

Nie wyrzucaj, zanim nie spróbujesz.
Kocham cię.


Wieczorem włącza płytę (im szybciej przesłucha, tym szybciej wywali) i rozsiada się na łóżku z laptopem. Chce sprawdzić oferty różnych szkół, zanim ostatecznie zdecyduje, gdzie kontynuować studia.

Kiedy budzi się rano, budzik wskazuje siódmą trzydzieści, a komputer leży obok, z domyślnym wygaszaczem wirującym na ekranie.

.

Telefon dzwoni, kiedy Nate wraca z Virginia Beach, gdzie dekorował pierś Pappy’ego brązową gwiazdą. Na ekranie wyświetla się informacja, że dzwoni Carol Wynn. Serce Nate’a przyspiesza, kiedy odbiera na szóstym sygnale, tuż przed tym, aż rozmowa przełączy się na pocztę głosową.
- Nate, mam złe wieści.
Zjeżdża na pobocze i czeka na uderzenie. Twarze przelatują mu przed oczami, palce prawej ręki kurczą się, jakby chciały złapać za broń, której nie ma.
- Kapitan Murray nie żyje.

.

- Hitman Dwa, tu Dwa-Jeden. Nie możemy ruszyć w żadnym kierunku, odbiór.
- Hitman Dwa, tu Dwa-Dwa. Mamy rannego! Powtarzam, Drużyna Dwa ma rannego! Odbiór.
- Hitman Dwa-Dwa, tu Hitman Dwa, w jakim jest stanie? Powtarzam, w jakim stanie jest wasz ranny? Odbiór.
- Dostałem w pierś, Hitman Dwa. Myślę, że nie żyję. Bez odbioru.

.

W jego mieszkaniu nigdy nie brakuje baterii. Wysyła je też co miesiąc w paczkach do Mike’a w Camp Mathilda, na wszelki wypadek.

.

Kiedy Brad dostaje przepustkę, leci do San Diego, do rodziny. Nate ma do napisania trzy prace i żyje na kawie od tygodnia, może dłużej. Ale za tydzień zaczynają się wiosenne ferie i Nate ma już bilet do Kalifornii.
- Stęskniłem się za twoim motorem – mówi, wkładając pół wczorajszej pizzy do mikrofalówki.
Tęsknota robi się większa, kiedy słyszy śmiech po drugiej stronie słuchawki.
- Ja też, Nate. Ja też.

________

Date: 2009-12-12 07:05 pm (UTC)
From: [identity profile] idrilka.livejournal.com
Chwilowo nie czytam (ostatnio staje się to chyba regułą, jeśli chodzi o Twoje fiki xD), bo sama piszę Nate'a po Iraku i nie chciałabym się sugerować, nim nie skończę, ale ojej, napisałaś! <3333333 Do tego po polsku! (Ja się poddałam i piszę po angielsku.)

Date: 2009-12-12 08:20 pm (UTC)
From: [identity profile] samanthalb.livejournal.com
Nie wiem co powiedzieć, ale to chyba dobrze, o Generation Kill nigdy nie wiem co mówić.

Mało czytam ff do GK, bo jakoś nie jestem przekonana czy to będzie grało, ale tutaj gra, jak najbardziej. I czuję tego Nate'a, zwłaszcza przez te króciutkie fragmenty (piasek, chodzenie boso, baterie ♥♥♥). (I przez Ciebie teraz i ten wstęp i wszystko jeszcze bardziej niecierpliwie czekam aż dotrze do mnie One Bullet.) Może nie jestem pewna, czy ja to wszystko tak widzę po (nie wiem, czy chcę to tak widzieć), ale w jakimś stopniu tak, a na pewno to ściska w środku. Właśnie - ścisnął mnie ten tekst. Za serce, za gardło.

Nie będę pisała, że ładnie napisane. Powiem, że w tym pisaniu widać jak Nate'a kochasz (jeżeli tak - kochaniem - to mogę nazwać; mogę?). ;-)

Date: 2009-12-13 08:25 pm (UTC)
From: [identity profile] kubis.livejournal.com
Bardzo się cieszę, że gra i że czujesz tego Nate'a, i że ściska. :D Debiuty w fandomie to straszna rzecz i ten fandom jest trudny, więc \o/.

Mój egzemplarz One Bullet Away już do mnie leci, póki co odsłuchałam audiobooka. ♥

I kocham, jasne, że kocham <33333

Bardzo dziękuję za komentarz! :)

Date: 2009-12-13 06:14 pm (UTC)
From: [identity profile] cala-jane.livejournal.com
Zabijasz mnie, wiesz?

Date: 2009-12-13 08:26 pm (UTC)

Date: 2010-02-20 11:19 pm (UTC)
From: [identity profile] kasiowy.livejournal.com
Bo kiedyś obiecałam, że wrócę z właściwym komentarzem, więc dlaczego by nie teraz. :)

Piasek jest teraz zawsze pustynią, nie plażą.
Już pierwsze zdanie STRASZNIE trafia. <3

Mama płacze dwa razy, nikt nie pyta go o szczegóły.
O jejku.

Nate jest dumny ze wszystkich odznaczeń i awansów swoich żołnierzy (Bóg i cały drugi pluton wiedzą, że nikt nie zasługiwał na awans tak bardzo jak Brad), ale skrycie jeszcze bardziej cieszy się z każdej decyzji o rezygnacji ze służby.
CAŁY NATE.

Za to nagranie striptizu Raya zapewne szybko stanie się hitem na youtube.
To jest tak IC i śmieszne, że w pewien sposób aż mi smutno, jeśli wiesz, o co chodzi. <33 Jejku. :'

Nate wie, że Brian Murray to dobry kandydat na jego następcę, sam go w końcu wybrał, ale zagryza wargę niemal do krwi, kiedy podpisuje papiery, które oznaczają, że w oczach batalionu jego marines nie są już jego marines.
*ŚCISKA NATE'A*

Któregoś dnia spędza dwie godziny siedząc w aucie na parkingu pod KFC, bo nie może odpędzić wizji zrujnowanej Nasirijii.
Kocham.

W jego mieszkaniu nigdy nie brakuje baterii. Wysyła je też co miesiąc w paczkach do Mike’a w Camp Mathilda, na wszelki wypadek.
TAK.

A POTEM KOŃCÓWKA. :' <3333


Ogólnie:
Strasznie lubię ten jakby urwany styl tego fika. W pewien sposób ostry, jakbyś szarpała trochę tymi zdaniami - tu coś poczuć na chwilę, uderzyć mocno dokładnie tam, gdzie trzeba, a już zaraz przeskoczyć dalej na następne uderzenie. (Tak, bredzę, nie potrafię dobrze tego ująć.)

I ta chronologia pomieszana. ♥

I chciałabym zacytować każde zdanie.

A Twój Nate jest po prostu fantastyczny. Czujesz go, Kubiś, i już.
Reszta postaci też świetna - choćby krótkie zdania lub wzmianki, a ich widziałam (zwłaszcza o Bradzie mówię).

Kocham tego fika, dziękuję Ci za niego i mam WIELKĄ nadzieję, że napiszesz więcej. WIĘCEJ! ♥

Date: 2010-02-21 05:47 pm (UTC)
From: [identity profile] lunatics-word.livejournal.com
Heee! (chyba potrzebuję ikonki z Natem).

Ładnie zagrałaś już na samym początku, Piasek jest teraz zawsze pustynią, nie plażą. Bardzo mi się spodobało.

I najbardziej podobało mi się to: zagryza wargę niemal do krwi, kiedy podpisuje papiery, które oznaczają, że w oczach batalionu jego marines nie są już jego marines. <3333

Często, jak czytam fajnego fika to zaczynam mieć niejasne uczucie "pójdę i napiszę coś". Niekoniecznie chodzi mi o sugerowanie się czyimś fikiem, ale o sam fakt, że hej, też chcę mieć coś takiego na swoim koncie. No i miałam, przez chwilę, ale im bardziej brnęłam w fika, tym bardziej do mnie docierało, że to tony researchu są.

Nie masz w planach wyraźniejszego Brad/Nate? XD

Ale tak, zdecydowanie <3 Najbardziej chyba podobają mi się te krótkie wstawki, jak to, że będzie chodził po mieszkaniu boso, to, że sen nie jest luksusem przeznaczonym dla niego. Faktycznie, są tu te rzeczy, które kojarzę z szokiem po powrocie - tego rodzaju pustka, samotność, brak nieładu. I te wszystkie przyzwyczajenia.

Napisz coś jeszcze, cooo? :>

Date: 2010-04-02 01:16 pm (UTC)
From: [identity profile] le-mru.livejournal.com
MÓJ ULUBIONY GENRE: NATE-PO-IRAKU Z NIEWIELKĄ ILOŚCIĄ BRAD/NATE DORZUCONĄ DO MIESZANKI <33333

Totalne love. Bardzo podobały mi się tutaj opisy. No i genialnie trafiłaś w klimat.

Date: 2010-04-19 09:30 am (UTC)
From: [identity profile] aspenaire.livejournal.com
Kurczę. Nate. Biedny Nate. Ale uwielbiam o nim czytać.

Tu jest wszystko: pustynia i życie bez wojny, które nie jest życiem. Czasem nie wiadomo, czy lepiej jest wrócić czy zostać i wegetować. I trudno mi komentować ten fik, to do GK jak zwykle trudno mi się pisze. Po prostu twoje teksty robią na mnie piorunujące wrażenie.

Co mi się jeszcze podoba, oprócz opisu Nate'a po powrocie, to te jednozdaniowe przerywniki.

Porządny sen nadal jest luksusem, na który go nie stać.

To jest takie prawdziwe. Trafia w sedno:)

I Ray, mało go, ale jednak :))

Chciałabym poczytać więcej. O tym, co się stało po Iraku...

Date: 2010-04-19 09:34 pm (UTC)
From: [identity profile] sa-da-ko.livejournal.com
Nie mam swojej wizji Nate'a-który-wrócił-i-żyje-dalej, ale Twoja jest bardzo przekonująca. Nate jest moją ulubioną postacią i mnie też coś ściska w środku, jak to czytam.
Bardzo podobają mi się szczegóły: wysyłanie baterii i chodzenie po domu na boso, to, że Nate nie potrafi się przestać przejmować (Nate wie, że Brian Murray to dobry kandydat na jego następcę, sam go w końcu wybrał, ale zagryza wargę niemal do krwi, kiedy podpisuje papiery, które oznaczają, że w oczach batalionu jego marines nie są już jego marines. - to jest świetne), pomieszana chronologia, to, że te scenki są takie drobne. Bardzo dużo rzeczy w tym fiku rozgrywa się na odległość, za pośrednictwem radia czy telefonu, a chyba jeszcze więcej w niedopowiedzeniach - i to też mi się bardzo podoba.
I, oczywiście, Brad/Nate to jest to, co tygryski lubią najbardziej.

Date: 2010-08-30 09:57 pm (UTC)
From: [identity profile] pellamerethiel.livejournal.com
Omg, wreszcie dotarłam do tego fika i mogłam go przeczytać! :) A jednak da się pisać do GK po polsku XD (nawet jeżeli głównie krótsze rzeczy ;)). Bardzo podoba mi się klimat tego fika, ta wyczuwalna w każdej linijce pustka i cisza, jaką tchnie wiele zdań (bo w Iraku było tak głośno, a tutaj nie ma nawet tych swojskich trzasków i zakłóceń). Rewelacyjne. :)

Najbardziej podobały mi się oczywiście te małe, pojedyncze zdania, wszystkie bardzo celne:
Mama płacze dwa razy, nikt nie pyta go o szczegóły.

Jego stopy wreszcie się goją, ale już zawsze będzie chodził po domu boso.

Któregoś dnia spędza dwie godziny siedząc w aucie na parkingu pod KFC, bo nie może odpędzić wizji zrujnowanej Nasirijii.

W jego mieszkaniu nigdy nie brakuje baterii. Wysyła je też co miesiąc w paczkach do Mike’a w Camp Mathilda, na wszelki wypadek.
<3 Super!

Date: 2010-09-02 02:03 pm (UTC)
From: [identity profile] kubis.livejournal.com
Jaki fail ze mnie, komentarze bez odpowiedzi zostawiłam. Ale nie będę po 7-8 miesiącach nadrabiać już. xD

Cieszę się, że klimat Ci się podobał. :) Wydaje mi się, że to mój najlepszy fik do GK, a był pierwszy, ech. No nic, jeszcze może uda mi się to zmienić. ;)

Dziękuję Ci bardzo za komentarz! ♥

Profile

kubis: (Default)
kubis

January 2021

S M T W T F S
     12
3456789
10111213141516
17181920212223
24252627282930
31      

Most Popular Tags

Style Credit

Expand Cut Tags

No cut tags
Page generated Dec. 29th, 2025 10:14 pm
Powered by Dreamwidth Studios