kubis: (orlando)
[personal profile] kubis
Wow, przedostatni raz już!

Tym razem bez oryginalnych pomysłów, Króla Lwa, tajemniczych agentów itp. Nie miałam pomysłu, szczerze mówiąc. Niedobra ja.


Dla nas, bo to już prawie koniec:)


Udało im się. Wracali do domu.
Jack stał przy rufie statku i patrzył na oddalającą się wyspę, tak jak wszyscy inni. Po pierwszej euforii nadeszła chwila refleksji. Za chwilę wrócą do świętowania, wszechogarniającego uczucia ulgi i poczucia bezpieczeństwa, ale teraz byli jakby jeszcze na wyspie, żyli życiem, które prowadzili przez ostanie czternaście miesięcy. Trudno się było uwolnić od wydarzeń, które nie stanowiły już ich codzienności, a pozostawały wspomnieniami.
Trwali jakby zawieszeni między wyspą a zewnętrznym światem, problemami, które zostawili a problemami, do których zmierzają.
Jack czuł straszny zamęt, nie wiedział, co ze sobą zrobić. Nie było już walki o przetrwanie, prowizorycznej medycyny, konieczności podejmowania decyzji. Teraz mógł zdać się na los, tak jak oni wszyscy. Bo przecież sytuacja kiedyś się unormuje, prawda?
Musi.

Date: 2006-09-15 03:56 pm (UTC)
From: [identity profile] kubis.livejournal.com
Siedziałam, czytałam prompt raz po raz i zaczepiłam się tego zamętu. Najpierw miało być powyspowo, ale potem przyszło mi do głowy, że największym okrakiem siedzą na tym statku właśnie. I tak jakoś wyszło. Ogólnie pisałam bez Wena kompletnie.

A teraz muszę wymyślić tekst na dziś...

Profile

kubis: (Default)
kubis

January 2021

S M T W T F S
     12
3456789
10111213141516
17181920212223
24252627282930
31      

Most Popular Tags

Style Credit

Expand Cut Tags

No cut tags
Page generated Dec. 28th, 2025 02:38 am
Powered by Dreamwidth Studios